Crema al caffè - włoski krem kawowy

Lato przyszło, temperatury coraz wyższe, dobrze pomyśleć o czymś na ochłodę. A skoro tak to może coś bardzo, ale to bardzo włoskiego czyli Crema al caffè? Klasyczny krem, który można łatwo przygotować z trzech zaledwie składników: śmietanki, cukru i kawy. A dla miłośników gorzkiej kawy wystarczą nawet dwa! Spróbujcie a na pewno nie pożałujecie… 😜

  • Poziom trudności: łatwe
  • Czas przygotowania: ok 15 minut
  • Czas wykonania: ok. 3,5 godziny (wliczając czas schładzania w lodówce)

Składniki:

  • 70g mocnej kawy 
  • 30-40g cukru
  • 300g śmietany kremówki

Wykonanie:

  • zaparzamy mocną kawę (najlepiej z kawiarki), wsypujemy cukier i mieszamy do rozpuszczenia;
  • osłodzoną kawę schładzamy i wkładamy do lodówki na na co najmniej 2 godziny;
  • tak samo schładzamy śmietanę (dobrze jest także, o ile mamy taką możliwość, schłodzić miskę i trzepaczki miksera, których będziemy używać);
  • schłodzoną śmietankę wlewamy do miski i zaczynamy ubijać za pomocą miksera elektrycznego;
  • kiedy tylko zacznie się ubijać (tj. mieć bardziej kremową konsystencję) dodajemy osłodzoną, zimną kawę, wlewając ją do śmietany cienkim strumieniem i nie przerywając ubijania; 
  • ubijamy wszystko do połączenia na gładko, następnie przykrywamy miskę folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na co najmniej godzinę przed podaniem. 

Na wydaniu możemy posypać gorzkim kakao lub drobno zmieloną kawą.

Smacznego! 😀

Kiszona kalarepa

Tym razem propozycja bardzo, ale to bardzo odległa od tradycji włoskiej kuchni i wszelakiej pasty, niemniej bardzo ciekawa i smaczna. 

Kiszone warzywa, jak wszyscy doskonale wiemy są w naszej kuchni standardem jednak zazwyczaj ograniczamy się do najbardziej typowych, jak kapusta czy ogórki.

Ja natomiast zaproponuję tym razem kiszoną kalarepę, która nie tylko jest przepyszna ale dzięki temu, że zachowuje jędrność i właściwą sobie teksturę stanowi świetny materiał na wszelakiego rodzaju sałatki.

Wykonanie:

  • Kalarepę lub kalarepy myjemy, obieramy i szatkujemy na mandolinie „na zapałkę”. Jeśli nie posiadamy mandoliny, możemy też ręcznie pokroić ją w możliwie cienkie słupki lub kostkę.
  • Poszatkowaną kalarepę przesypujemy w misce solą, w ilości 18-20g na 1kg warzywa, mieszamy dokładnie, przykrywamy i odstawiamy na 30-40 minut by puściła sok (kalarepa zawiera wystarczającą ilość wody, żeby nie było potrzeby używania do kiszenia solanki).
  • Możemy poprzestać na ukiszeniu samej kalarepy ale można też zastosować wszelakie dodatki, podobnie jak robi się to w przypadku kiszonej kapusty – sam testowałem marchew, żurawinę czy płatki chili. 
  • Po odstaniu, zasoloną kalarepę mieszamy raz jeszcze i mocno wygniatamy tak, by puściła sok.
  • Następnie przekładamy ją do słoików, mocno ubijając i zalewamy do pełna odciśniętym sokiem. Słoiki zamykamy (niezbyt szczelnie, pamiętając że w czasie fermentacji powstające gazy i wyciekający sok muszą znaleźć gdzieś ujście) i odstawiamy w ciemne miejsce w temperaturze pokojowej.

Gotowa do jedzenia po tygodniu.

Smacznego!   😀

Cytrynowy makaron z pomidorkami, bazylią i burratą.

Kolejna historia o tym, że rzeczy najprostsze zazwyczaj są najpyszniejsze...

Jakiś czas temu wpadł mi w ręce (tutaj ukłony dla Topol Polska i fantastycznej grupy Smak Italii 😘) oryginalny włoski makaron (typu Linguine) zrobiony z dodatkiem soku i aromatu cytryny. Dość długo nie miałem pomysłu na jego wykorzystanie ale w końcu trafiłem w Lidlu na burratę i przyszedł mi do głowy pewien pomysł, na danie proste a niezwykle smakowite, którym niniejszym chciałbym się z Wami podzielić.

Zanim przejdę do przepisu, jedna uwaga. Ja akurat miałem makaron cytrynowy i taki właśnie będę do tego dania polecał. Możecie jednak użyć dowolnego, jakim w swojej kuchni dysponujecie. Co najwyżej dajcie na koniec więcej skórki z cytryny by uzyskać odpowiedni aromat. 

A teraz do dzieła.

  • Poziom trudności: bardzo łatwe
  • Czas przygotowania: ok 15 minut
  • Czas wykonania: ok. 20 minut

Składniki (na 2 osoby 👱👱):

  • 200g makaronu (jak wspomniałem, najlepszy byłby cytrynowy ale może być tak na prawdę dowolny. Byle był dobrej jakości. 😉)
  • 200g burraty (waga po odsączeniu)
  • 400g pomidorków (najlepiej różnokolorowych)
  • garść liści bazylii
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 1 cytryna (najlepiej "bio", niewoskowana)
  • oliwa (najlepsza jaką mamy)
  • sól do smaku

Przygotowanie:

  • czosnek obieramy, przekrawamy ząbki na pół i usuwamy kiełki ze środka;
  • bazylię płuczemy i szarpiemy z grubsza (akurat w tym przepisie nie warto jej siekać);
  • pomidorki płuczemy także i kroimy na ćwiartki lub ósemki (na ile starczy nam cierpliwości);
  • burratę odsączamy;
  • cytrynę, jeśli trzeba (tj. jeśli jest woskowana) szorujemy pod strumieniem gorącej wody;
  • makaron gotujemy al dente, w dużej ilości mocno solonej wody a w międzyczasie...
  • na głębokiej patelni rozgrzewamy solidny chlust oliwy, wrzucamy czosnek i smażymy mieszając aż z lekka się zrumieni, oddając aromat oliwie. Czosnek następnie wyjmujemy - nie będzie nam już więcej potrzebny;
  • na pachnącą czosnkiem oliwę wrzucamy bazylię, na nią pomidorki i wszystko dusimy parę minut, doprawiając w międzyczasie solą i, w razie potrzeby podlewając z lekka wodą spod makaronu. Pomidorki powinny zacząć się nam rozpadać acz bez przesady;
  • ugotowany makaron odsączamy, wrzucamy na patelnię z sosem i chwilę mieszamy całość na ogniu;
  • posypujemy otartą skórką z cytryny (można dać naprawdę sporo) i mieszamy raz jeszcze;
  • gorący makaron nakładamy na talerze i obrzucamy poszarpaną w rękach burratą.

Bierzemy widelce w dłoń i nie marnujemy więcej czasu, bo za dobre to jest żeby na talerzach niezjedzone wystygło... 😋

Smacznego! 😀

Chleb żytni na zakwasie – trójfazowy

Makaron makaronem, zawsze był jest i będzie moim ulubionym kulinarnym tematem ale czasami nachodzi człowieka chęć zabrać się za coś innego. Taki chleb na przykład. Kto nie lubi zapachu i smaku świeżo upieczonego chleba (nawet jeśli pamiętamy, że jedzenie takiego gorącego, prosto z pieca nieszczególnie jest zdrowe)?  A przy tym chleb też jest w gruncie rzeczy robiony głównie z mąki i wody. Zupełnie jak makaron… 

Zapraszam zatem na bochenek pysznego żytniaka na zakwasie. Chleba robionego metodą trójfazową, co brzmi bardzo poważnie i „profesjonalnie” a tak naprawdę oznacza po prostu przygotowanie go w trzech, kolejno następujących po sobie etapach, przedzielonych odstępami w czasie których zakwas może sobie z mąką odpowiednio popracować.

Przepis nie wymaga żadnych, szczególnych umiejętności a jedynie odrobiny staranności i czasu. 

A robimy go oto tak:

Składniki:

 – na 1 formę o pojemności całkowitej 2,5l (pojemność naszej foremki lub foremek możemy sprawdzić po prostu nalewając do nich wody i odpowiednio do tego zmodyfikować przepis):

  • 30g aktywnego zakwasu żytniego
  • 80g mąki żytniej typ 2000 (czyli grubej razowej)
  • 550g mąki żytniej typ 720 (czyli chlebowej)
  • 13g soli
  • 600g wody
  • opcjonalnie: garść nasion słonecznika lub prażonej cebulki albo ok. 2 łyżki nasion czarnuszki czy kozieradki
  • opcjonalnie: ziarna sezamu do posypania

Wykonanie:

Faza I

  • 30 g zakwasu z mąki żytniej razowej
  • 160 g ciepłej wody
  • 150 g mąki żytniej typ 720

Składniki po wymieszaniu w misce przykrywamy i pozostawiamy w temperaturze pokojowej na 12 godzin.

Faza II

  • przefermentowany zaczyn z Fazy I
  • 80 g mąki żytniej typ 2000
  • 90 g letniej wody


  • do zaczynu z Fazy I dodajemy wodę i mieszamy tylko do połączenia
  • dodajemy mąkę i łączymy z zaczynem 
  • ciasto wyrównujemy i owijamy całość reklamówką, aby nie parowało

Faza II trwa mniej więcej 3 godziny.

Faza III - ciasto właściwe

  • całość zaczynu z Faz I i II
  • 400 g mąki żytniej typ 720
  • 350 g ciepłej wody
  • dodatki (słonecznik lub cebulka, czarnuszka itp.) - o ile używamy
  • 13 g soli

  • po zaczynu dodajemy wodę z solą, tym sposobem rozluźnimy ciasto. Następnie dodajemy mąkę i ew. dodatki. Mieszamy, tylko do dobrego połączenia. 
  • przekładamy ciasto do nasmarowanej formy (powinno ją wypełnić mniej więcej do połowy), dokładnie ugniatając i wyrównując powierzchnię. Wierzch można posypać pestkami, nasionami, albo oprószyć mąką.
  • pozostawiamy do wyrośnięcia na ok. 3-4 godziny – ciasto powinno dochodzić do brzegów foremki.
  • do pieca wstawiamy metalowe lub żaroodporne naczynie z wodą (dla zaparowania wnętrza) i rozgrzewamy do ok. 220°C, bez termoobiegu 
  • chleb pieczemy początkowo w temperaturze 220 – 210°C przez 15-20 minut następnie zmniejszamy temperaturę do 200°C i dopiekamy kolejne 40-45 minut. 


Gotowy chleb wyjmujemy z foremki i studzimy na kratce. 

Jeśli chcemy mieć błyszczącą skórkę, zaraz po wyjęciu z foremki spryskujemy lub smarujemy od góry wodą.

Smacznego! 😀